Ferie tuż-tuż, dlatego przypominamy, jak dbać o skórę na nartach!
Słońce zimą świeci tak samo jak latem, z tą różnicą, że na ośnieżonych górskich stokach bywa zdecydowanie groźniejsze dla skóry niż na piaszczystych plażach. Kryształki śniegu, które odbijają we wszystkich kierunkach promienie UV sprawiają, że łatwo o poparzenia. Jak im zapobiec? Przede wszystkim pamiętając o kremie na zimę z filtrem 50!
Słońce na stoku
Promieniowanie UV działa na skórę przez cały rok, tak samo latem, jak zimą, dlatego zasady fotoprotekcji powinny być przestrzegane każdego dnia, a przede wszystkim wtedy, gdy na negatywny wpływ słońca jesteśmy narażeni jeszcze bardziej… czyli na przykład na ośnieżonym stoku. Trzeba pamiętać, że pokrywa śnieżna odbija około 70-80% promieni UV. To prawie dwa razy tyle, ile odbija woda! Ponadto im jesteśmy wyżej, tym powietrze staje się rzadsze i przepuszcza więcej promieni słonecznych. Szacuje się, że co około 100 metrów wzwyż wartość promieniowania wzrasta o 20%. To oczywiście tylko dane orientacyjne, jednak dobrze pokazują pewną zasadność – na im większej wysokości się znajdujemy, tym bardziej narażeni jesteśmy na negatywny wpływ słońca. A ten może być zgubny. Długotrwałe narażenie na działanie promieni nadfioletowych to nie tylko ryzyko poparzeń czy przedwczesnego starzenia się skóry. To także ryzyko pojawienia się mutacji w genotypie, które mogą przerodzić się w nowotwory kolczysto- i podstawnokomórkowe, a nawet czerniaki. Na słońce szczególnie powinny uważać osoby z I fototypem skóry – o rudych lub jasnych włosach, piegowatej cerze, licznych zmianach pigmentacyjnych.
Krem na narty z filtrem 50
Krem na narty musi chronić zarówno przed mrozem, wiatrem, jak i przed słońcem. Dlatego powinien mieć tłustą konsystencję, która podobnie jak wazelina, tworzy na powierzchni skóry szczelną warstwę izolującą. To bardzo ważne, ponieważ w skład kremów wchodzą zmieszane ze sobą tłuszcze i woda – wyjaśnia dr Maria Noszczyk, dermatolog z naszej Kliniki. W zwyczajnych, miejskich warunkach nie ma to dużego znaczenia, jednak na stoku, gdy przez wiele godzin jesteśmy narażeni na ostry wiatr i niską temperaturę cząstki wody z kremu, które nawilżają skórę, mogą wyrządzić jej szkody – zniszczyć naczynia krwionośne, wywołać podrażnienia, zaczerwienienia, nadmierne wysuszenie. To dlatego tak ważna jest tłusta konsystencja kremu na zimę – tłusta warstwa kremu stanowi mechaniczną barierę ochronną. Oprócz niej warto też zadbać o odżywienie skóry. Dobrze, jeśli krem na narty jest wzbogacony lipidami, ceramidami czy olejkami z wyciągów roślinnych – migdałów, orzechów makadamia. Jednak żaden krem, nawet ten z najwyższej półki, nie sprawdzi się na stoku, jeśli nie będzie zawierał wysokich filtrów przeciwsłonecznych. Wysokich, czyli o wskaźniku SPF 30-50. Tego typu kosmetyki ochronne nazywa się “blokerami całkowitymi”, ponieważ w warunkach laboratoryjnych zabezpieczają skórę przed promieniowaniem UVB aż w 95-98%. Zapewniają więc optymalną ochronę, oczywiście o ile zostaną poprawnie stosowane.
Właściwe stosowanie kremu z filtrem
Mówiąc o tym, jak dbać o skórę na nartach, nie wystarczy przypomnieć o konieczności stosowania kremów na zimę z filtrem 50, ale trzeba podkreślić, w jaki sposób kosmetyki ochronne powinny być aplikowane, aby w pełni mogły spełnić swoją funkcję. Jak tłumaczy dr Maria Noszczyk, krem z filtrem należy nakładać co 2-3 godziny na odsłonięte partie ciała – w tym również usta, brwi, uszy, szyję oraz grzbiety dłoni. Ważne jest przy tym, żeby nie nakładać kremu, przebywając na zewnątrz. Jak już wspominaliśmy, krem w dużej części składa się z wody, która potrzebuje warunków, aby się wchłonąć, a mróz i silny wiatr to z pewnością utrudniają. Dlatego warto zjechać ze stoku, zrobić przerwę na ciepłą herbatę, rozpoczynając ją od nałożenia kolejnej warstwy kremu ochronnego. A jaka to powinna być warstwa? Tu można posłużyć się zasadą łyżeczkową, która mówi, że ilość kremu aplikowana na twarz powinna być nie mniejsza niż objętość 1 łyżeczki. To samo dotyczy szyi i rąk. Nakładanie na skórę grubej warstwy kremu co 2-3 godziny to najlepszy sposób, aby ochronić się przed szkodliwym wpływem promieniowania UV, skorzystać z zimowego szaleństwa bezpiecznie i uchronić skórę przed przebarwieniami, które gdy już powstaną, nie dają się łatwo usunąć!